Coraz częściej słyszę od znajomych, że podążyłam za obowiązującymi trendami i przeniosłam się na wieś. Pytali mnie co widzę pozytywnego w mieszkaniu na wsi, ponieważ domu na obrzeżach Warszawy idą w górę i coraz mniej osób będzie mogła sobie na to pozwolić.
Kiedy odpowiadałam, że po prostu mieliśmy taką potrzebę nie dowierzali mi. Razem z mężem czuliśmy się przytłoczeni tempem Warszawy, korkami, hałasem, upływającym czasem. Chcąc odpocząć i tak uciekaliśmy za Warszawę. Kiedy pojawiło się dziecko byliśmy pewni, że widzimy same plusy w mieszkaniu na wsi.
Szukając domu na sprzedaż w Pruszkowie i okolicach coraz częściej spotkałam się z reklamami i wizualizacjami idealnych domów i modzie wśród mieszkańców Warszawy. Często cena nie była adekwatna do okolicy czy jakości domu. Dużo osób kojarzy miejscowości pod Warszawą z prestiżem, burżuazją i wysoką ceną.
Moim zdaniem coraz więcej osób tak jak i u nas odczuwa potrzebę ucieczki na wieś od zgiełku i stworzenie swojej oazy spokoju. Mając obok siebie sąsiadów w podobnym wieku zyskuję poczucie bezpieczeństwa i wspólnoty. W Warszawie ciężko znaleźć ludzi z empatią czy mających czas usiąść przy kawie i porozmawiać. W domu na wsi jest możliwość przejść do sąsiada za płot i zrelaksować się rozmową. Łatwiej oderwać dzieci od plagi XXI w jakimi jest telewizja czy telefony. Więcej czasu spędzają bawiąc się na dworze.